W dzisiejszym wpisie powołam się na dwóch ludzi posiadających większą niż moja wiedzę w zakresie walut i implikacji ich ruchów na GPW.
Pan Sebastian Buczek, prezes Querkus TFI
W ciągu niecałych 5 miesięcy dolar zyskał blisko 10% w relacji do euro. Dlaczego? Zaostrzenie polityki pieniężnej przez Fed, przy jednoczesnym luzowaniu przez inne banki centralne, na czele z ECB powoduje gigantyczną relokację kapitału w kierunku dolara. Kontynuacja tej tendencji może mieć szereg implikacji dla rynków finansowych.
Link do artykułu: "Dolar rośnie w siłę"
Silny dolar oznacza problem dla Eksporterów, zaś podwyższenie stóp procentowych - zapowiadane na przyszły rok, oznacza zwiększenie kosztu pieniądza na rynku co może uderzyć zarówno w wysoko zapożyczone firmy, mikro firmy poszukujące kapitału, jak i najzupełniej w świecie w administrację Państwową (zwiększony koszt pieniądza na kolejne rolowanie obligacji rządowych)
z całością wiążą się oczywiście - spadki cen surowców (gdy dolar rośnie surowce spadają)
Zgodnie z logiką, może to oznaczać wycofywanie kapitału z rynków zewnętrznych, mniejszą ekspansję i mniejsze inwestycje - gdyż w kraju można zarobić więcej..
To znów może oznaczać zmniejszenie udziału kapitału zagranicznego na GPW - mniejsza płynność giełdy i w konsekwencji większą nerwowość.
Równocześnie, wpis o podobnym znaczeniu popełnił Pan Wojciech Białek,
W okresie minionego pokolenia mieliśmy dwukrotnie do czynienia z takimi sytuacjami, kiedy to po wielu latach słabości Dollar Index wychodził na 4-letnie maksimum. Takie sygnały pojawiły się w maju 1981 i w kwietniu 1997. W obu przypadkach ich pojawienie się stanowiło potwierdzenie końca okresu wieloletniej słabości dolara.
Link do artykułu: "Dolar index na 4 letnim maksimum"
Zgodnie z wnioskowaniem Pana Wojciecha, możliwe byłoby umacnianie się dolara aż do 2017 roku. Powyższe mogłoby również oznaczać niskie ceny surowców przez najbliższe kilka lat - a wiec przy przełożeniu ich na nasz rodzimy KGHM - będący kołem zamachowym GPW - nienajlepsza kondycję tejże w najbliższym czasie.
Ot - złożenie negatywnych czynników.
Na całość sytuacji nakładają się rosnące ceny akcji - a w nadchodzącym czasie zwiększone ryzyko zatrzymania ich wzrostów czy nawet spadku.
Ważne by pamiętać o jednym - czynniki makro, stopy procentowe, wpływ na giełdy - to tylko i jedynie coś w rodzaju długo palącego się lontu do beczki z prochem. Same w sobie są w stanie wywołać spadki- ale 10-15% - dopiero te z kolei, jeśli postrzegane przez rynki jako preludium- wywołują panikę.
Innymi słowy, znajdujemy się w punkcie w którym dolar zaczyna się umacniać, surowce słabnąc, inflacja trzyma się słabo i w UE nawet spada stąd złoto - nadal pozostaje tematem na bocznym torze (choć dla wytrwałych - niezmiennie atrakcyjnym)... a nasza GPW może tracić inwestorów zagranicznych, PKB wykazuje podwyższone ryzyko spadków, bezrobocie - spadło ( ale mogłoby o wiele więcej), a całość systemu jest dodatkowo potrząsana przez turbulencje na wschodzie.
Żyjemy w ciekawych czasach - to z całą pewnością :)
Zapraszam serdecznie do odwiedzenia blogów i wpisów Pana Buczka i Białka - warto śledzić ich przemyślenia.
Z poważaniem dla Szanownych
Michał Sankowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Weź udział w dyskusji, zostaw myśl, komentarz, uwagę lub sugestię.