Szanowni,
Mam przyjemność zaprezentować wam kolejny wywiad z osobą wartą uwagi, o przemyśleniach wartych przeczytania.
Tą osobą jest autorka bloga www.catherinetheowner.pl, Pani Katarzyna Pszonicka.
Poniższy wpis będzie inny niż wszystkie, będzie unikalny, oryginalny, rozpoznawalny i .. będzie o inwestowaniu jako o biznesie - i inwestowania w biznesy.
Czym że innym jest np: inwestowania na GPW?
Przejdźmy zatem do rzeczy.
Pani Kasiu, Właściciel
biznesu – wedle Pani własnej, bazującej na doświadczeniu definicji, jaki
powinien być aby odnosić sukcesy ?
Gdybyś nie podkreślił, że ma być
to opinia wynikająca z doświadczenia to pewnie odpowiedziałabym standardowo:
otwarty, odważny, lubiący to co robi. Oczywiście nie jest nieprawdą, że te
cechy pomagają, ale moim zdaniem są jeszcze dwie ważniejsze: bycie sobą i
determinacja.
Bycie sobą rozumiane jako realizowanie swoich pomysłów w sposób
odpowiadający naszemu stylowi pracy – bez zbędnych stresów i udawania jacy z
nas doskonali przedsiębiorcy, bo przeczytaliśmy wszystkie książki na ten temat
i wiemy jak zachowywać się modelowo.
Na świecie jest tylu potencjalnych
klientów, że szansa na to, że ktoś doceni nas i nasz pomysł takim jaki jest
jest bardzo duża.
Determinacja natomiast pozwala wytrwać w postanowieniu i
zrealizować cel!
Ok, determinacja, cel, bycie sobą - ale co jeśli mamy mgliste poczucie jak zacząć ? Jeśli poszukujemy rady i wsparcia?
Właściciele firm
obecnie rzadko prowadzą je sami – otaczają się doradcami z rekrutacji rodzinnej
lub zewnętrznej – którzy z Pani doświadczenia doradzają lepiej? Którzy są
skuteczniejsi?
Najlepsi są Ci skuteczni :) Wiem
jak trudno obiektywnie ocenić kogoś z rodziny albo znajomego, ale nie ma
wyjścia.
Nie ma sensu zatrudniać pracownika albo zewnętrznego doradcy, gdy
równie dobrze może zrobić to ktoś nam już znany, do kogo mamy zaufanie.
Przy
takich decyzjach staram się zachować równowagę za i przeciw, uwzględniając
ryzyka związane z obiema opcjami.
Czy w takim razie, wyboru
właściwych partnerów – doradców, można się nauczyć?
Czy też trzeba mieć do tego
jakąś szczególną zdolność?
Wierzę, że tak chociaż nie wiem
tego na 100%! Na pewno można nauczyć się omijać pewne typy osób, które mogą na
nasz projekt wpłynąć negatywnie. Tak się składa, że większość z nich jest do
siebie podobna – nie dotrzymują terminów, oddają niedokończone prace, mówią
nieprawdę i tym podobne – wystarczy ich wcześniej trochę poznać i krytycznie
poobserwować.
OK, wróćmy do naszego biznesu - Czy z Pani
doświadczeń wynika że istnieje jakiś szczególny wiek, najlepszy lub najgorszy
do rozpoczęcia własnego biznesu i czy
widać różnice pomiędzy kobietami i Mężczyznami w tej kwestii?
Gdybym miała przeanalizować to
pytanie pod kątem mojego 27-letniego życia to powiedziałabym, że najlepszy czas
dla mnie był na 2-3 roku studiów, czyli jakieś 5 lat temu.
Nie ma się wtedy
żadnych poważnych zobowiązań, czasu wbrew pozorom jest dość sporo i istnieją
specjalne możliwości np. konkursy, dofinansowania itp.
Z drugiej jednak strony
przedsiębiorczość to styl życia i tak przedstawiam ten temat u siebie na blogu.
Nieważne w jakiej jest się sytuacji życiowej, nieważne w jakim wieku i jakiej
płci – zawsze drzwi do własnej firmy są otwarte, trzeba tylko chcieć nacisnąć
klamkę (i wiedzieć czy popchnąć, czy ciągnąć :))
Chciałbym
połączyć temat który rozwijaliśmy, temat biznesu z inwestowaniem.
Na
początek, myśląc o biznesie, planując go i potem tworząc go, inwestujemy.
Czy
Pani, patrząc na biznesy o których Pani pisze, analizując je – patrzy na nie
również pod kątem zwrotu z inwestycji? Zwrotu kapitału w czasie?
Staram się :) Mój partner, który
zawodowo zajmuje się inwestycjami ciągle zwraca mi na to uwagę, podczas gdy ja
mu tłumaczę, że własna firma (która na dodatek działa i odnosi sukces) daje
dużo więcej niż ileś procent rocznie. Daje wolność, nadzieję na duże zyski,
pokazuje jaką mamy moc sprawczą. To również inwestycja w siebie.
Tego nie da
się przeliczyć na pieniądze, ani też za nic kupić. Duże, stabilne firmy mogą
sobie pozwolić na kalkulowanie przyszłości i oczekiwanie zwrotu z inwestycji -
mają doświadczenie i wiedzą na czym mogą oprzeć swoje kalkulacje.
Młode,
dopiero rosnące i poznające rynek niekoniecznie.
Nie ulega jednak wątpliwości,
że trzeba mieć tę kwestię cały czas „z tyłu głowy” - podejmowanie decyzji
biznesowych bez przeliczania czy i jak inwestycja się zwróci na dłuższą metę
nie ma racji bytu.
W wielu Pani
wpisach przebija tematyka małych lub mikro firm i statupów.
Na blogu
30-lat-później koncentrujemy się wprawdzie na największych firmach które są
notowane na GPW – ale nie jest powiedziane że zyskowna inwestycja może mieć
miejsce również w przypadku mniejszych podmiotów. Jakie wiec są sposoby aby
nabyć udziały w firmie małej , lub wręcz stać się np: partnerem kapitałowym w
mikro firmie?
Bardzo ciekawe pytanie!
Na tym
etapie sprawa wygląda zupełnie inaczej niż w świecie „wielkiego biznesu”.
·
Przede wszystkim zaczęłabym od osobistego
kontaktu i rozmowy z właścicielem pamiętając, że prawdopodobnie ma on do swojej
firmy podejście osobiste i uczuciowe (jakkolwiek dziwnie to nie brzmi – w końcu
to jego pomysł, zrealizowany za jego środki, jego rękoma i okupiony zapewne
wieloma jego wyrzeczeniami).
·
Jeśli wyrazi on wstępną chęć wejścia z nami we
współpracę okaże się, że możemy mieć do czynienia z całym wachlarzem form
prawnych prowadzenia działalności, z których każda daje inną możliwość
inwestycji i wiąże się z innym ryzykiem. [Więcej tu: http://www.catherinetheowner.pl/2014/01/formy-prowadzenia-dzialalnosci/]
·
„Najprościej” byłoby namówić właściciela do
przekształcenia działalności w spółkę z o.o. (o ile jeszcze firma nie jest
prowadzona w tej formie) i po prostu do niej wejść jako wspólnik.
Należy jednak pamiętać o kilku
ważnych rzeczach:
·
Mówimy o operacji bardzo ryzykownej, gdyż nigdy
nie mamy pewności czy wspólnik będzie podejmował decyzje zgodnie z naszą wizją.
Dlatego inwestorzy chcą zazwyczaj mieć 51% udziałów i ostateczne słowo przy
decyzjach – nie znam jednak nikogo kto poszedłby na ten układ, za to znam
kilkoro przedsiębiorców, który woleli rozwijać się w żółwim tempie albo w ogóle
się zamknąć i zająć czymś innym niż zrezygnować z ostatecznego głosu w firmie,
która jakby nie patrzeć, jest ich dziełem.
Nie dotyczy to oczywiście firm na
etapie zalążkowym, czyli samego pomysłu. Kupując kota w worku można
wynegocjować dużo więcej.
·
Wspólnicy muszą darzyć się ogromnym zaufaniem –
nie kupisz sobie udziałów ot tak z ulicy.
Na blogu dość
często pisze o regularnym oszczędzaniu, czy dywersyfikacji itp – biznesy mam
wrażenie kierują się odmienną logiką.
Tu inwestycja albo się uda i dostaniemy
zwrot kapitału albo plajta – nie ma stanów pośrednich, nie ma biznesu robionego
„po troszku” i łyżeczką a nie chochlą.
Tu chyba raczej idzie się na całość – bo
inaczej nic z tego .. i tak czasem nic z tego :) Czyż nie ?
To takie stereotypowe podejście -
„od dziś rzucam pracę, od jutra robię biznes”.
Tak, owszem, może i wyglądają
start-up'y, ale na nich świat się nie kończy.
Są one wręcz „celebrities”
przedsiębiorczości – większość jest nieciekawa i nic nie umie, ale te fajne
szybko robią karierę i są bardzo medialne.
Twój biznes będzie wyglądał tak jak
będziesz chciał.
Możesz realizować pomysł krok po kroku, przez długi czas nie
ubierając go nawet w ramy działalności gospodarczej (np. przyjmując zlecenia
raz na jakiś czas możesz to robić jako freelancer na umowę o dzieło i
zatrudniając ewentualnie podwykonawców), a możesz od razu postawić fabrykę
jeśli tylko Cię na to stać. Różnica jest w ilości pieniędzy, które chcesz
zainwestować, w ilości czasu, który możesz na projekt poświęcić, w ilości
ryzyka, które możesz ponieść itp.
Na moim blogu propaguję zdrowe podejście do
sprawy: jeśli chcę mieć własny biznes robię i inwestuję tyle ile mam/mogę, byle
robić cokolwiek, a nie czekać na dotacje/gwiazdkę z nieba/dobry moment etc.
Czyli można zacząć - a raczej należy nawet zacząć, nie czkając na dodatkowe gwiazdki z nieba.
Wartością jest działanie- nie planowanie.
W porządku, a jeśli przyjmiemy że widzimy postać Rozsądnego inwestora z kapitałem – w jaki sposób powinien patrzeć na biznes zanim wyłoży
gotówkę? Na co powinien zwrócić uwagę? Co jest kluczowe a co tylko mirażem i
zasłoną dymna faktycznego stanu?
Biznes to ludzie, ludzie i
jeszcze raz ludzie. Liczy się ich doświadczenie, umiejętność radzenia sobie z
problemami, energia, zaangażowanie, motywacja i wiele innych. Kwestie organizacyjne
i finansowe możesz sobie obejrzeć i policzyć samemu – na ludzi wpływu nie masz.
Opowiada Pani o
biznesie z pasją bogną trubadura, zastanawiam się - Inwestorzy Giełdowi mają
Warrena Buffeta, programiści mają Bila Gatesa,
designerzy mają Steva Jobsa, a kto jest Pani Idolem – i naturalnie
-czemu?
Idolem jest dla mnie każdy jeden
człowiek, który osiągnął sukces i w każdej historii znajduję coś dla siebie,
coś co mi imponuje, podnosi na duchu, motywuje. Dlatego uwielbiam czytać
biografie.
Inwestowanie, prowadzenie biznesu – i straty.
Wielu z nas odstrasza
inwestowanie z powodu niesionego ze sobą ryzyka straty. Dokładnie te same
emocje wzbraniają nas przed założeniem biznesu.
To właśnie z tego powodu wiele osób powierza swoje oszczędności w
zarządzanie - „bo to nie ja straciłem, to nie ja utworzyłem firmę bez
przyszłości – winny jest tan oto makler/doradca itp”. Jaki jest Pani sposób na
radzenie sobie ze stresem – potencjalnej straty ?
W przedsiębiorczości stratę
nazywam szerzej - porażką, bo często inwestujemy więcej niż pieniądze
(chociażby bezcenny czas).
W moim przypadku zadziałało po prostu poniesienie
kilku i doświadczenie, że nic się nie stało, życie toczy się dalej, nic się nie
skończyło.
Za granicą porażki są kolejne szanse i kolejne sukcesy, przez które
niepowodzenia idą w niepamięć (oczywiście po wyciągnięciu z nich odpowiednich
wniosków!).
Nie ma sukcesów bez porażek i trzeba się z tym pogodzić. A
pieniądze? Raz są, raz ich nie ma – nie ma co się przyzwyczajać :)
Biznesy i Inwestowanie czasem bywa też zyskowne
:) Czy ma Pani doświadczenia z
wszechogarniającym poczuciem wspaniałości, wręcz boskości, związanej z jakimś
wspaniałym wynikiem inwestycyjnym czy otworzonym biznesem ? Jak nie popaść w
hurraoptymizm i jak nie pogrążyć się z kretesem w czasie naszych największych
sukcesów ?
To strasznie miłe uczucie, gdy
coś się udaje! Jednak hurraoptymizm nie jest niczym innym jak ogromnym
zastrzykiem emocji, a jak wiadomo nie są one najlepszym doradcą. Z sukcesem
najlepiej jest się przespać, przeanalizować na chłodno, wyciągnąć co się da i
iść dalej :)
Na koniec, ostatnie kluczowe pytanie bez którego cały
wywiad nie ma większego sensu – Inwestycje kapitałowe – czy własny biznes?
Który kierunek obecnie ma większy sens?
To przecież oczywiste! Każdy
powinien robić to co lubi i to w czym jest dobry :)
Dziękuję za Pani udział i
odpowiedzi a wszystkich czytelników zapraszam do częstego odwiedzania bloga
Pani Kasi: http://www.catherinetheowner.pl/
Z poważaniem dla Szanownych
Michał Sankowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Weź udział w dyskusji, zostaw myśl, komentarz, uwagę lub sugestię.