... i ciekawość- jakie są tego powody lub potencjalne korzyści.
Szanowni,
Dziś nie będę nic tłumaczył ani objaśniał- zapytam was o zdanie i opinię i poproszę o wytłumaczenie.
W ostatnim czasie zastanawia mnie fakt bardzo ostrych wypowiedzi Polskiego rządu na tematy związane z Ukraina oraz tego - co w ten sposób gospodarczo jesteśmy w stanie osiągnąć.
Nie jestem ani politykiem, ani politologiem i być nimi nie zamierzam(bardzo) - jednakże stanowisko polskiego rządu jest również reprezentacja naszych interesów gospodarczych - a to już zaczyna mnie martwić.
Dotarłem do prostego mechanizmu sprawdzającego ilość wypowiedzi premiera na tematy Ukraińskie w ostatnich 30 i 90 dniach - cytowanych przez serwis Gazeta.pl (można wiec domniemywać że maja przynajmniej większość)
I tak analizując wyniki otrzymujemy:
- W ciągu 90 dni - 549 wyników
- W ciągu ostatnich 30 dni - 233 wyniki.
Kilka ostatnich nagłówków i tytułów:
- "Tusk: tzw. referenda kolejnym etapem rozbioru Ukrainy"
- "Tusk rozmawiał z Barroso o Ukrainie i projekcie unii energetycznej"
- "Tusk i Orban o Ukrainie: Pokojowy scenariusz jest bezalternatywny"
- "Tusk o Ukrainie: de facto mamy do czynienia z wojną"
- "Tusk: Europa powinna być przygotowana na czarny scenariusz naUkrainie"
- "Tusk o embargu na polskie mięso: Ukraina musi dokonać wyboru"
- "Tusk: praktyczne konsekwencje ustaleń z Genewy - przygnębiające"
- "Tusk: Polska przygotowana na ewentualną blokadę gazową"
Zastanawia mnie jedno.
Wielka Ameryka, dysponująca flotą i pokazująca swój oręż na wodach blisko Krymu, Ameryka która może wprowadzić Rosję na powrót do średniowiecza poprzez manipulacje na rynku gazu, rozmawia spokojnie, sygnalizuje sankcje , działa zgodnie z polityką zawsze otwartych na rozmowy drzwi - i nigdy nie zamyka nawigacji na porozumienie oraz chętnie słucha.
Ameryka, która nie graniczy z Rosją i nie ma z nią zatargów terytorialnych, która może się spokojnie przyglądać równiez na spadki na giełdach bo jej nie dotyczą - a dotyczą tylko wschodniej Europy - delikatnie akcentuje swoje zainteresowanie sytuacją.
My zaś, otwartym tekstem mówimy o wojnie, rozbiorach, braku alternatyw, czarnym scenariuszu na gaz, każemy innym Państwom dokonywać jakiegoś tam wyboru bo jak nie to .. no wiecie - wielkie wielkie .. no właśnie - CO?
- Polska gospodarka już traci na handlu z Rosją, już traci na braku handlu z Ukrainą a jeśli zostanie podpisana umowę Rosja - Chiny na dostawy ropy - straci jeszcze więcej.
- Patrząc z boku i jako kompletny laik w temacie- co podkreślam - widzę że niejako się podkładamy silniejszym do rozegrania nami partii podczas gdy nasza gospodarka może na tym stracić.
- Rozumiałbym podgrzewanie nastrojów antyrosyjskich = w nadziei że na Ukrainie powstanie drugi "mur berliński" i będzie można dozbrajać i doposażać Ukrainę i jeszcze na tym zarobić jako zaplecze technologiczne i militarne tudzież transportowe.
- Rozumiałbym podgrzewanie nastrojów konsolidacyjnych w celu uspokojenia sytuacji i rynków finansowych oraz powrót kapitału na wschód.
- Rozumiałbym nic nie robienie i powiedzenie - radźcie sobie sami, nasze relacje handlowe są ważniejsze.
- Rozumiałbym nawet bycie w swoistej koalicji Państw ale nie wychodzenie przed szereg - a to co mi przebija ostatnio z mediów w sensie wypowiedzi ważnych osób to słowa mocne i nie pozostawiające pola do manewru Pana Premiera Tuska i Komisarza generalnego NATO z jego oceną i planem działania.
- Relacja gospodarcza z Ukrainą nie jest kluczowa- jest ekonomicznie mało warta. Relacja z Rosją- wręcz przeciwnie i tu sporo możemy stracić.
Premier Putin, ostatnio przyrównał komunikaty jakie wychodzą z Polski jako jęki szczekającego psa (pudla?)
O ile to porównanie jest krzywdzące, bezczelne i dość złowrogie- patrząc na powyższe wypowiedzi premiera - czy nie jest aby choć w części trafione - w sensie istoty komunikatu: maja niewiele a krzyczą bardzo głośno?
Hym.. jak pisałem nie jestem ekspertem i w tym artykule nie stwierdzam - w tym artykule pytam o to co macie do powiedzenia.
Hym .. agresja zazwyczaj doprowadza do wojen.. a te do śmierci, zagłady i agresji.
Naturalnie - agresja silniejszego zazwyczaj kończy wojny i doprowadza do ładu i pokoju.
Problem w tym że w obecnym układzie Polska .. cóż.. nie jest tym najsilniejszym...
Naturalnie - agresja silniejszego zazwyczaj kończy wojny i doprowadza do ładu i pokoju.
Problem w tym że w obecnym układzie Polska .. cóż.. nie jest tym najsilniejszym...
Jestem Bardzo ciekaw waszych odpowiedzi..
Z poważaniem
Michał Sankowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Weź udział w dyskusji, zostaw myśl, komentarz, uwagę lub sugestię.