poniedziałek, 7 kwietnia 2014

... bo spekulować to trzeba umieć i tyle w temacie!!! Sieci Neuronowe i wywiad .. do którego myślałem że nie dojdzie..


Szanowni, 

Dziś uraczę was kolejnym wywiadem. 
Dyskusją do której myślałem że nie dojdzie- zarówno ze względu na problemy czasowe po obu stronach jak i na dość kontrowersyjną tematykę- a mianowicie... spekulację. 

To słowo którego wiele osób boi się jak ognia i za wszelką cene nie chce go używać. 
To niepisane tabu w świecie bezpiecznych inwestycji i gwarantowanych zarobków. 
Spekulacja kojarzy się z czymś może nieco mrocznym czy zbyt ryzykownym - mówiąc delikatnie, a niesłusznie, jako że była z nami- ludźmi od zarania dziejów. 

Co więcej, myślę wręcz że w obecnych czasach to często słowo "Ynwestycya" - powinno być terminem tabu :) 

Tyle wstępu i rozważań filozoficznych, pora na meritum.

Mam przyjemność gościć na skromnych łamach bloga, Pana Wojciecha, autora http://spekulacjeneuronowe.blogspot.com/. 
Tematyką bloga są inwestycje - ale w sposób dość specyficzny, a co godne pochwały -  wedle systemu i z zachowaniem weń pełnej wiary i konsekwencji jego stosowania. 

Zacznijmy od tego czym są spekulacje neuronowe jako metoda inwestycyjna?

W moim przypadku to praktyczne zastosowanie modeli Sztucznych Sieci Neuronowych (SSN), jako narzędzia prognostycznego. 
Bazą i fundamentem osiągnięcia sukcesu jest odpowiednio duża ilość danych, na podstawie których nasza „sztuczna inteligencja” będzie gromadziła wiedzę. Idealne więc wydaje się zastosowanie SSN do analizy ruchów cenowych na giełdzie, na brak danych nie możemy narzekać. Wiedza nabyta w trakcie uczenia modelem SSN nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie jakie jutro będzie otwarcie i zamknięcie WIG20, model ma za zadanie uogólniać nabytą wiedzę. 
Stąd prognozowane ruchy cenowe są wygładzone, to może być średnia krocząca lub inny rodzaj wygładzania szczegółowych danych, jakimi są codziennie poziomy otwarcia, maksymalnego poziomu w ciągu dnia, minimalnego i zamknięcia indeksu WI20. 
Model ma za zadanie prognozować kierunek trendu.

Czy tego systemu może używać każdy – mając właściwe narzędzia czy też istnieje silna bariera wejścia aby się nim posługiwać?

Bariera jest spora, znam wiele osób, które chciały zastosować tę metodę jednak sobie nie poradziły. Długo temat był zarezerwowany tylko dla naukowców z dziedziny biologii, teraz jednak w Internecie jest cała masa darmowych symulatorów SSN. 

Jako Polacy mamy to szczęście, że istnieje taki człowiek jak prof. Ryszard Tadeusiewicz, MISTRZ ŚWIATA w dziedzinie SSN. 
Osoby zainteresowane BARDZO PRZYSTĘPNYM wprowadzeniem do problematyki sieci neuronowych powinny kupić książkę zatytułowaną „Odkrywanie właściwości sieci neuronowych przy użyciu programów w języku C#”. Właśnie dzięki Panu Profesorowi Polacy są w światowej czołówce tego zagadnienia. 
Ludzie, którzy mają determinację i nieco umiejętności w posługiwaniu się danymi spokojnie powinni sobie poradzić. Zachęcam do studiowania tematu SSN i eksperymentowania z sieciami.

Na blogu opisuje Pan to podejście jako eksperyment – czy ma on oczekiwaną wartość finalną? 
Jeśli tak, to w jakim czasie ?

Jestem również uczestnikiem eksperymentu. Nikt nie wie, co się „dzisiaj” wydarzy na GPW. Posługując się narzędziem prognozującym takim jak SSN również nie mam pewności powodzenia, bo sztuką jest zbudować dobry model zwłaszcza w dziedzinie gdzie potocznie mówi się, że prognoza ruchów cenowych jest wręcz niemożliwa. Właśnie te warunki nie pozwalają określić oczekiwanej stopy zwrotu i czasu, w jakim się osiągnie cel. Bank Goldman Sachs  słynie z tego, że ma sztab najlepszych naukowców stosujących inteligentne modele bazujące na SSN. 
Z takim kapitałem to pewnie już lecą 5-tą generację różnych maszynowych metod uczenia. 

Czy przyjęty przez Pana model , rozumiem jako reguła inwestowania – sprawdza się w praktyce i faktycznie generuje zyski?

Pamiętam, że pierwszy raz zetknąłem się z SNN w roku 2000. 
Wtedy usłyszałem od pewnego spekulanta kontraktami terminowymi, że są „jakieś” sieci neuronowe, które się uczą i że teraz tym się spekuluje na giełdach całego świata, zainteresowałem się. 
Za sobą miałem kiepskie wyniki inwestycyjne, pod ręką różne programy analityczne i znajomość pakietu Office, zacząłem więc eksperymentować. Pierwsze modele SSN uczyły się zaledwie po kilkadziesiąt do kilkuset epok uczenia, teraz dochodzę do wprawy, potrafię uczyć model od kilkuset tysięcy do kilku milionów epok mając pewność, że model nie został przeuczony.
Mam taki weryfikator jak PIT, on prawdę mi mówi. Co roku dostaję zestawienie zysków lub strat i od momentu konsekwentnego obstawiania opcji (jako nabywca) pod sygnały wyjściowe SSN PIT mam na plus. 
Z 2013 roku  jestem bardzo zadowolony, prowadziłem wtedy blog http://polpilu.blog.pl/

Czy samodzielnie inwestuje Pan na giełdzie – a jeśli tak wedle jakiego modelu.

Tak, inwestuję samodzielnie pod wyjścia modeli SSN. 
Decyzje inwestycyjne wspomagam klasyczną analizą techniczną.

Kiedyś otrzymałem komentarz z propozycją liczenia i publikowania stopy zwrotu z inwestycji, na blogu http://spekulacjeneuronowe.blogspot.com/
Zdaję sobie sprawę, że publikowanie całego modelu podejmowania decyzji inwestycyjnych (spekulacyjnych) nie wchodzi w grę, bo jak to mawia mój drogi kolega: JAK WSZYSCY MAJĄ TAKI SAM SYSTEM TO WSZYSCY TRACĄ. 
Może to brzmi śmiesznie, proszę sobie jednak wyobrazić publikację bloga z podaną stopą zwrotu, sygnałami zawierania transakcji oraz strategią złożonych zleceń zabezpieczających STOP na głównej stronie GPW? To nie zadziała!

Czy z Pana doświadczeń wynika że istnieje jakiś szczególny wiek, najlepszy lub najgorszy do rozpoczęcia inwestowania ?

Moim zdaniem inwestowanie na GPW to odkładanie nadwyżek poprzez kupno (w dzisiejszych czasach można powiedzieć w miarę) bezpiecznych instrumentów finansowych. Część inwestycyjna obarczona jest zbyt dużym ryzykiem i tych pieniędzy nie można liczyć, jako zysk. Zyskiem jest tylko wypłacona gotówka z konta lub kupione z zysku obligacje, pamiętać należy więc o realizowaniu zysków, aby uwolnić pewną sumę pieniędzy od ryzyka (w miarę regularnie).

Odradzam hazard, zalecam oszczędzanie i korzystanie z zaoszczędzonych pieniędzy na przyjemności życia codziennego, ta część pieniędzy nie wraca na rynek

Jeśli tak pojmujemy inwestowanie to nie widzę bariery wieku (pomijając przedszkolaków i uczniów szkół gimnazjalnych), aby zacząć spekulować na GPW, tym samym inwestować i ostatecznie oszczędzać odkładając nadwyżki.

Nie zawsze możemy powiedzieć że nasze wybory przynoszą zyski
Wielu z nas odstrasza inwestowanie z powodu niesionego ze sobą ryzyka straty. To właśnie z tego powodu wiele osób powierza swoje oszczędności w zarządzanie - „bo to nie ja straciłem – winny jest tan oto makler/doradca itp”. Jaki ma Pan sposób na radzenie sobie ze stresem – potencjalnej straty ?

To prawda. Spłukany spekulant po stracie ciężko zarobionych pieniędzy zaczyna szukać kozła ofiarnego. Ciekawe jest to, że jak zarobimy na giełdzie to przypisujemy sobie tę zasługę a jak WIG20 zaliczy bessę to już wina maklera, bo nie uprzedził przed spadkiem. Jeżeli spekulujemy logicznie, nie pod korek bez nadmiernych emocji i majaku o domu nad oceanem z jachtem i basenem (moim zdaniem to przesłania świadome spekulowanie) - jest cień szansy na sukces.

Stres towarzyszy tej „grze”, przede wszystkim skrajne zmiany nastrojów, ludzie o słabych nerwach mają mniejsze szanse na sukces. Uczucia przeplatają się od euforii (kupowania jachtu), po chęć zakopania się pod ziemie i ucieczki z tego magla w spokojniejsze życie. Z czasem jednak podczas regularnego spekulowania (strategia, aktywne zlecenia oczekujące) i bez oczekiwania na wysokie zyski w krótkim czasie stres opada. Dodatkowo ograniczam ryzyko spekulując w większości opcjami (jako nabywca) i w ten sposób wiem ile mogę stracić, nie muszę uzupełniać depozytu jak w kontrakcie. Opcje są instrumentem zdecydowanie mniej stresogennym od kontraktów.
Moja metoda radzenia sobie ze stresem to praca w ogrodzie, długie spacery z dwoma psami po lesie i wysiłek fizyczny, który pomaga się odprężyć psychicznie.

Inwestowanie czasem bywa też zyskowne :)  Czy ma Pan doświadczenia z wszechogarniającym poczuciem boskości, związanej z jakimś wspaniałym wynikiem inwestycyjnym ? Jak nie popaść w hurraoptymizm i jak nie pogrążyć się w czasie większych sukcesów ?

Tak, kiedyś po realizacji zysków podniosłem ręce do góry w stronę Boga i czułem się szczęściarzem, chyba każdy spekulant zna to uczucie.

Przypływ gotówki to sporo pozytywnej energii, dziwne jest jednak to, że taki stan ducha w trakcie spekulacji powinien być alarmem! Wtedy mamy tyle pewności siebie, że chcemy grać większymi pieniędzmi o większe stawki i zaczyna się naginanie reguł. Podstawa to trzymanie się planu, nie zapominanie o zleceniach zabezpieczających STOP-LIMIT, bo duży zysk może przerodzić się w dużą stratę. Dobrym pomysłem jest realizowanie zysków zamykając pozycje na raty, nie wszystko w jednym dniu. Nie bójmy się realizować zysków! Nadwyżki lokujemy w bezpieczne aktywa i wtedy chronimy kapitał.

Byłem świadkiem niejednej „wygranej” fortuny, która po pewnym czasie została wyssana z kieszeni biednego spekulanta i wróciła na rynek. Nic graczowi nie zostało, nawet jeden milion PLN.
           
Zastanawiam się nad połączeniem systemu jakim się Pan posługuje z systematycznym comiesięcznym oszczędzaniem. Czy takie złożenie – miałoby długoterminowo sens wedle Pana opinii?

Jeśli kupione opcje potraktujesz jak wysłane kupony totolotka to ma to sens, szanse na spory zarobek są zdecydowanie większe. Zasada jest jednak taka, aby robić to regularnie a nie od czasu do czasu.

Bardzo lubię instrument finansowy, jakim jest opcja. Cenię za możliwość ich nabywania i tym samym ograniczania ryzyka, bo nie muszę uzupełniać depozytu. Warto zainteresować się metodami i strategiami opcyjnymi na indeks WIG20, GPW notuje opcje europejskie. 

Biorąc pod uwagę zalety opcji to uważam, że sensowne będzie systematyczne oszczędzanie i wysyłanie kuponów Toto-Lotka w formie zlecenia kupna opcji na GPW.  

Moje przedostatnie pytanie dotyczy strategii inwestycyjnej. Czy w  Pana strategii pojawiają się inne elementy niż giełda czy fundusze inwestycyjne gdy panuje mroźna bessa?
Słyszałem wiele pozytywnych opinii o obligacjach korporacyjnych – co Pan  o nich sądzi.

Dla spekulanta opcjami nie ważny jest kierunek na rynku a duża zmienność. W trakcie bessy czy hossy mroźnym czasem dla nabytych opcji jest trend boczny. W fundusze nie inwestuję, zawsze liczę na siebie a nadwyżki lokuję w bezpieczne instrumenty.

Obligacje korporacyjne nie są pozbawione ryzyka, choć zachęcają oprocentowaniem. Patrząc na to, co ostatnio działo się na rynku obl. Korporacyjnych to zaczynam się zastanawiać czy ponoszone ryzyko jest warte zysku. Świadomość możliwości utraty nawet całego kapitału jest mało komfortowa, można jednak ryzykować, ale moim zdaniem nie więcej niż 20% kapitału w dobrze zdywersyfikowane obligacje przedsiębiorstw posiadających dobrą kondycję finansową.

Na koniec, ostatnie kluczowe pytanie bez którego cały wywiad nie ma większego sensu – Z Pana doświadczenia, prosto z serca i szczerze – czy naprawdę warto inwestować ? Czy ta gra warta jest ryzyka ?

Inwestycje to szerokie zagadnienie i tak naprawdę wiele różnych tematów, łączy je jednak jedno – ryzyko!
 Jeśli cenimy sobie spokój to odradzam samodzielne spekulowanie na GPW, natomiast laików i osoby nieprzygotowane merytorycznie do tematu inwestycji zachęcam do odkładania niewielkiej części kapitału w fundusze akcyjne nabywając je regularnie (dywersyfikacja w czasie). 
Raz jednostki kupimy drożej, innym razem taniej i takie uśrednianie ma sens. Wszystkich jednak zdecydowanie zachęcam do oszczędzania!

Panie Wojciechu, było mi bardzo miło Pana gościć na blogu -i naturalnie zapraszam do kolejnych odwiedzin. 

Szanowni, zapraszam serdecznie na bloga Pana Wojciecha http://spekulacjeneuronowe.blogspot.com/

Tymczasem .. z poważaniem dla Szanownych 

Michał Sankowski 


PS: Jeśli powyższy wpis przypadł Ci do gustu drogi czytelniku- zapraszam do zagłosowania na ten blog w konkursie Money.pl - Link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Weź udział w dyskusji, zostaw myśl, komentarz, uwagę lub sugestię.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...