Szanowni,
Dziś rzecz o inwestowaniu w czasach niepewności, młodzieńczym ogniu do zarabiania i niemałym kapitale.
W trakcie spotkań i rozmów z inwestorami indywidualnymi - które bardzo sobie cenię i które poczytuję za przywilej, zdarza się że toczymy dyskusje na wydawało by się abstrakcyjne tematy - inwestycyjnie kontriariańskie .. a jednak- warto wyciągnąć z nich wnioski.
Przechodzę na domową kuchnie, własnoręczne wyroby i .. inwestuję zapamiętale na giełdzie!
Może to znak czasów- może potrzeba chwili czy po prostu eko - moda, ale pierwsze wrażenie z punktu widzenia obserwatora rynku, uruchamia radar ryzyka i rodzi pewne ostrzeżenia...
W jednej z ostatnich rozmów, miałem przyjemność dyskutować o bieżącym postrzeganiu rynku - i inwestycji na równi ze zmianą podejścia do codziennego życia.
Z jednej strony - życiowo, dowiedziałem się o nowym trendzie szturmem zdobywającym kuchnie i umysły wśród tych najbardziej świadomych Polaków.
Mowa o poszukiwaniu przepisów i sposobów na wytwarzanie własnej żywności - weków, wędzenia mięs wszelakich, zbierania grzybów i hodowli czego tylko się da, aż po własnoręczne wytwarzanie masła ... o pieczeniu pysznych ciast nie wspominając :)
Motywacją do zmiany z trybu "kup i zapomnij" za którym podąża tryb "skonsumuj i wyrzuć" - na zupełnie nowy "kup, przetwórz, zagospodaruj pozostałości- i nie wyrzucaj" , w pewniej mierze jest moda eko, ale nie tylko.
Barwa wypowiedzi moich rozmówców przebłyskiwała znamionami oszczędności w codziennym życiu, ale jednocześnie- chęci zdobycia lub odświeżenia umiejętności wytwarzania żywności w obawie przed nadchodzącymi trudnymi czasami.
Jakby podświadome, organiczne przygotowywanie się na czarny scenariusz...
Jednocześnie, gdy rozmowa zeszła na temat inwestycji, klimat zmienił się na odważny, bardziej pewny - pomimo strat na pokaźnej i skoncentrowanej inwestycji w jedną spółkę na GPW (inwestycja 100 tys), dało się wyczuć nadzieję z przeplotami ułańskiej fantazji - na wzrosty ponad wszystko co dotychczas znamy odnośnie wyceny rzeczonej spółki.
hym... paradoks - naturalna konsekwencja, lub wręcz jej kompletna odwrotność ?
A może po prostu Contra spem Spero - cytując tytuł wiersza klasyka.. ?
.. chce spróbować!
Młody, dynamiczny, inteligentny, elokwentny, gotowy na ryzyko .. poszukujący sukcesu i szansy na lepsze jutro... któż z inwestorów nie przechodził przez ten etap.
Eksperci - praktycy, których słowa najbardziej cenię zazwyczaj powtarzają że najlepszą szkołę jaka mogli dostać od życia, to początek ich przygody z inwestowaniem który wypadł w okresie bessy - lub tuż przed jej uderzeniem.
Gdy pewni siebie, odważnie stąpali po drodze przyszłej - jakże nieodległej fortuny, natrafili na doświadczenie które ukształtowało ich pokorę do giełdy, racjonalne podejście do ryzyka, oraz świadomość iż na giełdzie nie zawsze się zyskuje...
Dzięki niemu - stali się lepszymi inwestorami.
Dla tych, który swą przygodę rozpoczęli w hossie, inwestycja zaczęła kojarzyć się z praktycznie pewnym zyskiem - zaś bessa, z niespodziewaną niesprawiedliwością i pechem życiowym.
Które z doświadczeń jest naszym udziałem - odpowiedź leży w duszy każdego z inwestorów.
Ważne jedynie jest aby pamiętać iż strata jest częścią procesu inwestycji - jak noc jest częścią doby. Jest czymś naturalnym i poziom czy umiejętność inwestora sprowadza się do pozostawania po tej jasnej stronie - możliwie najdłużej.
Wracając do młodzieńczego zapału - zgodnie ze starym giełdowym powiedzeniem, prawdziwych inwestorów poznaje się w bessie .. mogę jedynie życzyć powodzenia we właściwym doborze spółek.
Co natomiast martwi - to fakt sprawdzania się scenariusza jaki opisałem w jednym z poprzednich artykułach, dotyczącego ostatniej fazy hossy.
Media, już zaczęły zachęcać - indywidualni inwestorzy już zaczęli ulegać pokusie .. inwestorzy zagraniczni i instytucjonalni - już zaczęli zacierać ręce z zadowolenia ...
Wnioski wyciągniecie sami.
Z poważaniem dla Szanownych
Michał Sankowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Weź udział w dyskusji, zostaw myśl, komentarz, uwagę lub sugestię.